Diethelm Blecking

Sport w komunikacji polsko-niemieckiej: od konfliktu do konkurencji



Podczas Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej rozgrywanych w Austrii i Szwajcarii w 2008 r., przed meczem między Polską i Niemcami doszło do groteskowego polsko-niemieckiego sporu prasowego. „Fakt” opublikował tekst zatytułowany Leo powtórz Grunwald. Na okładce bulwarówki trener polskiej kadry Leo Beenhakker przedstawiony został w zbroi rycerza ścinającego głowę Michaelowi Ballackowi, kapitanowi niemieckiej reprezentacji, którego z kolei przedstawiono w krzyżackim płaszczu i z pruską pikielhaubą. Nie było zaskoczeniem, gdy niemiecka gazeta „Bild” ostro zaprotestowała przeciwko tej „nagonce”.

Warto zwrócić uwagę na dwa aspekty tego konfliktu: po pierwsze, dopiero spięcie, do jakiego doszło między „Faktem” i „Bildem”, uświadomiło opinii publicznej, że oba tytuły należą do niemieckiego koncernu Axel Springer; po drugie, wojna prasowa w obrębie jednego domu wydawniczego jest przykładem na to, jak bardzo można spotęgować emocje związane z piłką nożną, odwołując się do rezerwuaru historycznych symboli jedynie po to, by wokół masowych wydarzeń sportowych odnowić nacjonalistyczne sentymenty. Obie religie obywatelskie, sport i nacjonalizm, nie tylko uzupełniają się, ale też mogą się nawzajem napędzać. Niewolna od konfliktów i napięć historia stosunków polsko-niemieckich dostarcza wielu okazji i przykładów dla tego rodzaju „kolaboracji” nastawionej na konflikt.

Koncepcja „religii obywatelskiej” pochodzi od amerykańskiego socjologa Roberta N. Bellaha i stanowi – w odniesieniu do wspólnoty – system prawd wiary, wyobrażeń zbawienia, rytuałów, symboli, świąt i obchodów, które wzmacniają tożsamość. Ruchy nacjonalistyczne z reguły również działają według tego schematu i przekazują wzory zachowań uznawane za „narodowo słuszne”, wykorzystując do tego także zorganizowany sport, np. wielkie imprezy sportowe, które przyjmują niemal charakter świąt narodowych (zob. Wehler 2001). Jak wiadomo, pod Grunwaldem wojska polsko-litewskie pokonały niemieckich rycerzy zakonnych. Niemcy „wyrównali” poniesione wówczas straty dopiero pięćset lat później, kiedy to podczas I wojny światowej w sierpniu 1914 r. feldmarszałek Hindenburg pokonał armię carską w okolicach Grunwaldu, co mocno wykorzystano w niemieckiej propagandzie, przekuwając symbol klęski krzyżackiej w zwycięstwo niemieckiego oręża. Jako że w niemieckiej perspektywie „Wschód” i „Słowianie” to niezróżnicowana, zlewająca się w jedno „masa” krajów i narodów, z łatwością można było dokonać „uporządkowania” przeszłości w pożądany sposób, czyli tak, aby to „wyższa” kultura germańska zatriumfowała nad „zacofaną” Słowiańszczyzną. Natomiast dla Polaków zwycięstwo pod Grunwaldem pozostało kluczowym wydarzeniem w wielowiekowych konfliktach z szybciej i efektywniej rozwijającym się zachodnim sąsiadem, któremu nadano przez to szczególną rangę. Podobnie wyjątkowe miało być zwycięstwo polskiej reprezentacji w piłce nożnej w 1933 r., o czym wspominał magazyn „Der Spiegel” w trakcie wojny prasowej z 2008 r. Spór między należącymi do koncernu Springer „Faktem” i „Bildem” tygodnik skomentował z właściwą sobie wyniosłością: „Po jedynym zwycięstwie nad niemiecką reprezentacją w roku 1933 Polacy chcą znów zwyciężyć. W przeszłości tylko cztery razy uzyskali remis, a jedenaście razy musieli dać się ograć niemieckiemu przeciwnikowi” („Spiegel.de” 04.06.2008). Pomijając fakt, że „Spiegel” i w tym przypadku się pomylił – w 1933 r. Polska przegrała 1:0 –również w trakcie rozgrywek z 2008 r. siły rozłożyły się „jak zwykle”: polscy piłkarze zostali pokonani 2:0, a obie bramki dla Niemiec strzelił Lukas (Łukasz) Podolski, czyli, jak to ujęła niemiecka prasa, „rodowity Polak”. Poprzez nawiązania do Podolskiego i jego równie genialnego partnera w ataku – Miroslava Klose, piłkarzy pochodzących ze Śląska (klasycznego kulturowego pogranicza), przywoływana została kolejna płaszczyzna polsko-niemieckich relacji sportowych: bliskie sąsiedztwo, które obok wspomnianych wcześniej konfliktów – najpierw mocarstwowych, a później narodowych – współkształtowało niemiecko-polski dyskurs sportowy.

W wieku XIX w całej Europie kontynentalnej sport rozwijał się w kontekście ruchów narodowych. Środowiska propagujące wówczas gimnastykę, tworzone przez studenckie elity i wykształcone mieszczaństwo, które na niemieckich terenach stanowiły front przeciwko napoleońskiej okupacji, były istotą niemieckiego ruchu narodowego, broniącego jedności i wolności narodu. Niemieccy gimnastycy, szczególnie po zjednoczeniu Niemiec w 1871 r., działali w ramach państwa, którego – z wyjątkiem Rosjan – pozbawione były narody słowiańskie. Dlatego też to na wschodzie Europy narodowo-polityczna koncepcja sportu zachowała rewolucyjny charakter. W 1862 r. w Pradze założono pierwszy czeski klub gimnastyczny „Sokol”, który zaadaptował narodowo-kulturalne koncepcje na czeskie potrzeby. Odnoszący ogromne sukcesy czeski ruch gimnastyczny był punktem wyjścia dla masowego ruchu, który szybko ogarnął pozostałe narody słowiańskie i umożliwił błyskawiczną karierę myśli sportowej ucieleśniającej naród. Po utworzeniu Rzeszy w zaborze pruskim doszło do narodowej mobilizacji polskiej ludności – a wszystko to w reakcji na próby etnicznego ujednolicenia i walki z religią oraz językiem polskim w ramach Kulturkampfu, skierowanego głównie przeciwko katolikom. W Prowincji Poznańskiej, postępował natomiast proces ekonomicznej modernizacji, którego następstwem była edukacja polskiej klasy średniej i organizacja polskiej ludności w ramach społeczeństwa obywatelskiego pod hasłem pracy organicznej. W tym procesie pochodząca z Galicji idea, by za przykładem Lwowa pod szyldem „Sokoła” stworzyć organizację, która łączyłaby kulturę ciała z narodowo-kulturalnymi i politycznymi intencjami, trafiła na podatny grunt. Od momentu powstania w 1884 r. w Inowrocławiu Polskie Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” było częścią programu pracy organicznej. W założonym niedługo później oddziale „Sokoła” w Poznaniu (1893), po krótkim wahaniu, zwyciężyły polityczne sympatie z endecją wraz z promowanymi przez nią rozwiązaniami wszechpolskimi. Nie było tajemnicą, że długofalowym celem tych działań było odrodzenie państwa polskiego. Polski narodowy ruch sportowy organizował się ponadto w Berlinie, Zagłębiu Ruhry i innych terenach przemysłowych w Rzeszy, gdzie w efekcie ruchów migracyjnych powstały polskie mniejszości. W oczach pruskiej administracji polscy sportowcy uchodzili za osoby popierające tzw. „wrogów Rzeszy”, czyli grupy, które nie chciały poddać się polityce homogenizacji narodowej i kulturowej państwa niemieckiego. Relacje pomiędzy polskimi i niemieckimi sportowcami wskazywały więc na konflikt i hermetyczny separatyzm, w którym nie było miejsca ani dla wspólnych meczów, ani dla wspólnego świętowania. Sport spod znaku narodowo-kulturalnego ruchu gimnastycznego sprzyjał więc etnicznej izolacji i wykluczeniu. W konflikty zaangażowane były niemieckie instytucje państwowe, których interwencje obejmowały m.in. zakazy wykonywania zawodu czy interwencje policji podczas różnych wydarzeń, nawet procesji pogrzebowych. Mimo to na terenie Niemiec polskim organizacjom – także organizacjom sportowym – udało się uchronić i pielęgnować narodową tożsamość. Mimo negatywnej oceny stanu stosunków polsko-niemieckich polskie związki sportowe w Niemczech nie były zamknięte dla osób o niejednoznacznie polskiej tożsamości narodowej. Inaczej sprawy się miały z niemieckimi organizacjami, które wywarły duży wpływ na kształtowanie negatywnego „dyskursu o Polsce”, jak np. potężny Niemiecki Związek Gimnastyczny (Deutsche Turnerschaft, DT), współpracujący intensywnie z różnymi antypolskimi organizacjami politycznymi, jak choćby z Hakatą, która na podstawie teorii rasowych kolportowała tezy o cywilizacyjnej przewadze Niemców nad Polakami (→ niemiecki Wschód; → stereotypy). Osnowę tego typu narracji stanowiła retoryka zastraszania, która wśród Niemców wywoływała obawę przed napływem obcej ludności ze Wschodu; media wzywały do obrony bastionów niemieckości, „na których zatrzyma się fala szturmującej armii słowiańskiej” („Deutsche Turnzeitung” 140/1888). Jako że polscy sportowcy korzystali z doświadczeń niemieckich gimnastyków, którzy odegrali dużą rolę w walce z napoleońską okupacją, okrzyknięto ich wnet „przyszłą armią polską”, co pozwoliło formułować oskarżenia o działalność wywrotową („Deutsche Turnzeitung” 91-92/1888). „Ostmark”, czasopismo Hakaty, poszło jeszcze krok dalej i piętnowało polski charakter narodowy, wzywając Niemców do czujności obywatelskiej przed Polakami, a szczególnie Polkami (→ piękna Polka): „Polka jest mądra, elokwentna, żądna zainteresowania i uwielbiająca intrygi. […] Żyją w niej konkretne i gorące uczucia narodowe. Jej uprzejmość jest niebezpieczną bronią, którą posługuje się z upodobaniem, by wspierać polskie interesy polityczne” („Die Ostmark” 26/1900).

Polskie towarzystwa sportowe działające pod szyldem „Sokoła” stawiały sobie oczywiście cele narodowe. Sport został wprzężony w konflikt polityczny, ten zaś stanowił element agresywnego konfliktu narodowego. Nawet muzyka towarzysząca treningom polskich sportowców interpretowana była przez niemieckie władze jako część nacjonalistycznej narracji. Z kolei po polskiej stronie presja ze strony niemieckiego państwa prowadziła do konsolidacji i cementowania poczucia wspólnoty. W dziesięciu zasadach polskiego „Sokoła” zawarty został program secesjonistycznego nacjonalizmu, który w przewrotnym sformułowaniu „nie kochaj języka obcego” doskonale wpisywał się w nacjonalistyczną retorykę tego okresu („Wiarus Polski” 25.02.1906). Dlatego też przed I wojną światową, a więc w okresie, gdy ruch sportowy był jednocześnie nośnikiem narodowych dyskursów, relacje sportowe między Niemcami i Polakami były agresywnym i nastawionym na konflikt dyskursem wykluczenia.

Pod koniec XIX w. do Europy kontynentalnej przywędrował z Anglii sport nowoczesny, który napędzała międzynarodowa konkurencja, chęć bicia rekordów i nastawienie na najlepsze wyniki. Symbolem tego gwałtownie zyskującego na popularności zjawiska były organizowane od 1896 r. nowożytne igrzyska olimpijskie. Podczas gdy w Niemczech najwięcej nowoczesnych związków sportowych powstało na przełomie XIX i XX w., w Polsce podobny proces dokonał się dopiero w czasach II Rzeczpospolitej. Nowoczesny sport, przede wszystkim lekkoatletyka i piłka nożna, czyli deep play (Clifford Geertz) europejskiego modernizmu, stały się polami, na których po zakończeniu militarnych konfliktów w sposób pokojowy mogły być rozgrywane narodowe rywalizacje. Odzyskanie przez Polskę niepodległości uwypukliło w relacjach polsko-niemieckich problem mniejszości narodowych, szczególnie na terenach przygranicznych. Dość wspomnieć, że w dwudziestoleciu międzywojennym Polska była najbardziej wielokulturowym krajem Europy. Na Śląsku I wojna światowa skutkowała podzieleniem regionu na (względnie) autonomiczny polski Górny Śląsk oraz niemiecki Dolny Śląsk wraz z oddzieloną od reszty Polski częścią Górnego Śląska. Granica przebiegała więc przez sam środek regionu, który jak żaden inny w Europie oddany był piłce nożnej. Już w 1920 r. założony został Śląski Związek Piłki Nożnej, który udowodnił swoją autonomiczność decyzją o szybkim przystąpieniu do rozgrywek sportowych. Choć początkowe mecze, jak np. pierwszy, przegrany z Czarnymi Lwów 3:8, służyły w II Rzeczypospolitej polityce integracji po 123 latach zaborów, to kolejnych 20 meczów rozegranych od 1924 do 1939 r. przeciwko niemieckiemu Śląskowi wpisywało się w dyskurs narodowej rywalizacji. Rozegrany 7 grudnia 1924 r. w Katowicach pierwszy taki mecz skończył się wynikiem 3:3. Po dojściu nazistów do władzy spotkania te przebiegały w coraz gorszej atmosferze. W 1934 r. na Stadionie im. Hindenburga [dziś jest to Stadion im. Edwarda Szymkowiaka – przyp. tłum.] w Bytomiu 20 tys. kibiców zobaczyło wynik 0:0. Podczas meczu rozegranego na Stadionie im. Adolfa Hitlera w Hindenburgu [dzisiejszy Stadion im. Ernesta Pohla w Zabrzu – przyp. tłum.] w 1935 r. w barwach polskiego Śląska dzięki zdobyciu 3 goli wyróżnił się 19-letni Ernst Willimowski. Wart odnotowania jest także wynik 9:1, uzyskany przez reprezentację województwa we wrześniu 1935 r. w Katowicach. Ostatni mecz, wygrany przez Polaków 5:3, rozegrano 8 stycznia 1939 r. w Bytomiu przed ledwie czterotysięczną publicznością.

Tymczasem w Republice Weimarskiej sport był dla polskiej diaspory drogą do asymilacji. Wieloetniczny wymiar piłki nożnej po I wojnie światowej zyskiwał na znaczeniu zwłaszcza w Zagłębiu Ruhry, silnym ośrodku polskich robotników i ruchu narodowego związanego z Towarzystwem „Sokół”. To na tym terenie w wielu niemieckich drużynach i związkach sportowych znajdziemy członków i aktywnych sportowców o polskich nazwiskach, np. w klubie Rot-Weiβ Essen. Członkowie polskiego pochodzenia wstępowali do niego od 1919 r. i pełnili w nim różne, także organizacyjne, funkcje. Do 1939 r. stanowili ok. 10% wszystkich członków. Dla przykładu od 1931 r. na rzecz klubu działał konserwator terenów sportowych Hermann Greszick, który w 1932 r. zmienił nazwisko na Kress. Zmiany nazwisk są zresztą wyraźną oznaką asymilacji społecznej (lub nacisku politycznego), dla której w zasadzie nie było alternatywy. Na przykład w klubie Schalke 04 Żurawski przemianował się na Zurner, Regelski na Reckmann, Czerwiński na Rothardt i Zembrzycki na Zeidler. W Zagłębiu Ruhry do 1937 r. około 240 tys. osób pochodzących z Polski, względnie z Mazur, miało w takich okolicznościach „zgermanizować” swoje nazwiska. Problematycznym dla badań wieloetnicznych wymiarów sportu po I wojnie światowej pozostaje fakt, iż na podstawie samych nazwisk nie można rozróżnić „Polaków” i „Mazurów”.

Te przykłady ilustrują współistnienie w czasach Republiki Weimarskiej polskich związków i klubów sportowych z innymi organizacjami, w których Polacy byli członkami, oraz sportu robotniczego. Wszystko wskazywało wówczas na integrację mniejszości polskiej. Przejęcie władzy przez narodowych socjalistów w 1933 r. i ogromne represje, które zaczęto wprowadzać wkrótce potem, przyspieszyły ów proces. Kres działania ostatnich polskich związków sportowych nastał niedługo po ataku Niemiec na Polskę 1 września 1939 r. Wtedy polskiej mniejszości zakazano wszelkiego organizowania się, a jej majątek skonfiskowano. W ten sposób zakończyła się historia pierwszych organizacji sportowych prowadzonych przez mniejszości narodowe na terenie Niemiec. W przypadku piłki nożnej integracja kolejnych pokoleń polskich i mazurskich imigrantów w ramach niemieckiego sportu zawodowego i włączanie ich do kręgu kluczowych zawodników drużyny narodowej po II wojnie światowej manifestowała się poprzez takie nazwiska niemieckich reprezentantów jak Tilkowski, Szymaniak czy Libuda. W niemieckiej reprezentacji w całej jej historii grały dziesiątki piłkarzy, których nazwiska wskazywały na nieniemieckie pochodzenie. Największą grupę stanowili wśród nich Polacy, względnie Mazurzy (zob. Schulze-Marmeling 2008). Tym bardziej zadziwiające jest, że w niemieckiej pamięci zbiorowej nie zapisały się czasy sprzed wymuszonego przez politykę III Rzeszy zerwania z tradycją, a więc etniczne kluby sportowe. Dlatego też nie powstała żadna narracja, która oferowałaby wyjaśnienie dla „obcych” nazwisk obecnych w niemieckiej reprezentacji narodowej. Również w odniesieniu do sportu zadomowiła się więc „sugestia braku historii” (Herbert 1995, 218).

Jeszcze bardziej zdumiewające niż śląskie pojedynki polsko-niemieckie były mecze reprezentacji Polski i Niemiec (łącznie 5), które rozegrano do 1938 r.: trzykrotnie w Niemczech (Berlin 1933, Wrocław 1935, Chemnitz 1938) i dwa razy w Polsce (Warszawa 1934, 1936) przed publicznością sięgającą 60 tys. widzów na każdym spotkaniu – z tego powodu warszawski stadion musiał zostać powiększony z 32 do 40 tys. miejsc. Z czterema zwycięstwami i jednym remisem niemiecki bilans sportowy był pozytywny, ale jeszcze bardziej imponująca była gra fair play zarówno na boisku, jak i w sprawozdaniach sportowych. Podczas tych meczów szczególnie rzucał się w oczy bardzo młody jeszcze wówczas napastnik Willimowski z Górnego Śląska. W gruncie rzeczy spotkania reprezentacji miały dla obu stron duże znaczenie polityczne i to właśnie spowodowało, że odbywały się prawie co rok: w fazie stabilizowania się władz nazistowskich w Niemczech reżim zainteresowany był prowadzeniem wobec Polski polityki odprężenia, by w czasie realizacji planów zbrojeniowych i okresowej słabości militarnej państwa nie dopuścić do politycznej współpracy między Polską i Francją. Efektem tej strategii było podpisanie w 1934 r. na okres dziesięciu lat polsko-niemieckiej deklaracji o nieagresji. Mimo to Niemcy nadal odczuwali wyższość względem wschodniego sąsiada. A na początku maja 1939 r., w przededniu zbliżającej się wojny, Reichssportführer (przewodniczący narodowosocjalistycznego związku gimnastycznego Rzeszy) Hans von Tschammer und Osten zabronił niemieckim sportowcom udziału w zawodach organizowanych w Polsce.

Po zajęciu Polski w 1939 r. dowódca SS Heinrich Himmler uznał, że poziom wykształcenia mieszkańców Generalnego Gubernatorstwa powinien ograniczać się do umiejętności „prostego liczenia do najwyżej 500, pisania własnego nazwiska oraz […] posłuszeństwa Niemcom i bycia wobec nich szczerymi, pilnymi i grzecznymi” (za Urban 2011, 78). Czytania nie uznano za czynność dla Polaków niezbędną. Wśród aktywności dla Polaków niedostępnych znalazło się też uprawianie sportu. Narodowy konflikt i rywalizacja przekształciła się niedługo potem w zbrodnię. Liczni piłkarze z polskich lig i reprezentacji narodowej stali się ofiarami terroru stosowanego przez nazistów. Mimo to w podziemiu rozgrywano mecze, a od aktywności fizycznej nie stronili także niemieccy okupanci, organizując rozgrywki piłki nożnej. Jednak kwestie te pozostają na razie nierozpoznanym do końca przedmiotem badań. Film Pianista (2002) Romana Polańskiego, mówiący o uratowaniu żydowskiego kompozytora i muzyka Władysława Szpilmana przez niemieckiego porucznika Wilma Hosenfelda, uświadomił szerszej publiczności, że Hosenfeld jako warszawski oficer sportowy wykorzystał swoje możliwości do ratowania uciekiniera z getta, podobnie jak były kapitan polskiej drużyny narodowej Fritz Scherfke wykorzystał w Poznaniu swoją funkcję żołnierza Wehrmachtu do ratowania Polaków.

Inaczej niż w Generalnym Gubernatorstwie na terenach polskich zaanektowanych przez III Rzeszę nadal można było uprawiać sport. W ten sposób wspomniany już genialny napastnik polskiej reprezentacji Willimowski stał się gwiazdą niemieckiej drużyny narodowej, w której do roku 1942, czyli do końca międzynarodowych meczów w okresie wojny totalnej, obok legendarnego później Fritza Waltera strzelał bramki dla Niemiec. W życiu Willimowskiego, który zmarł w 1997 r. w Karlsruhe, krystalizują się niejako najbardziej bolesne fazy współczesnej historii polsko-niemieckiej. O jego nagrobek na tamtejszym cmentarzu dbają dziś fani jego byłego klubu – Ruchu Chorzów.

Symbolem przerażających zniszczeń, jakie spowodowała II wojna światowa w Polsce, jest prawie całkowite unicestwienie Warszawy. 6 mln ludzi straciło życie w wyniszczającej wojnie i obozach koncentracyjnych; w 1945 r. granice państwa przesunięte zostały na zachód. W latach 50. Polska zajęta była odbudową kraju, w tym także rekonstrukcją infrastruktury sportowej, zniszczonej w 50-60%.

Rok 1957 przyniósł pierwsze w powojennej historii emocjonujące wydarzenie sportowe: na Stadionie Narodowym w Katowicach Polacy pokonali reprezentację ZSRR. Legendarnego rosyjskiego bramkarza Lwa Jaschina dwukrotnie przechytrzył pochodzący z Górnego Śląska Gerard Cieślik. Jego ojciec zginął podczas ataku Niemiec na Polskę w 1939 r., a brat, przymusowo wcielony do Wehrmachtu, w późniejszych latach II wojny światowej. Najnowsza polska historia odcisnęła krwawe piętno na losach rodziny tej ikony górnośląskiej piłki nożnej. Natomiast powrót niemieckich sportowców na międzynarodową arenę był trudny z innych powodów. Jako naród odpowiedzialny za wywołanie II wojny światowej i wymordowanie Żydów Republika Federalna Niemiec była potępiana przez społeczność międzynarodową i pojawiła się na igrzyskach olimpijskich dopiero w 1952 r. w Helsinkach. Rok 1954 okazał się być dla niemieckiej piłki nożnej „rokiem cudów”. W Szwajcarii niemiecka drużyna narodowa, której nie dawano żadnych szans, zdobyła mistrzostwo świata. Choć nie oznaczało to, jak często twierdzono, uzasadnienia dla istnienia RFN, to jednak było to wydarzenie o ogromnej emocjonalnej sile – w obu państwach niemieckich, a nawet dla mniejszości niemieckiej w Polsce. Właśnie z tego powodu w Zaborzu, dzielnicy śląskiego Zabrza, ludzie świętowali „zwycięstwo w prawie latynoamerykański sposób” (Blecking 2012, 41). „Cud z Berna” stał się niemieckim miejscem pamięci.

Równie mocno w polskiej pamięci zbiorowej zapisał się remis polskiej „jedenastki” przeciwko Anglii podczas meczu na Wembley, oznaczający kwalifikację outsidera na mistrzostwa świata w Niemczech w 1974 r. i obwieszczający nadejście dekady „drużyny marzeń”, która przez kolejnych sześć lat odnosiła sukcesy nie tylko dla polskiej piłki nożnej, ale dla całego narodu. Podczas rozegranego we Frankfurcie w 1974 r. meczu „na wodzie” powstało wręcz wspólne polsko-niemieckie miejsce pamięci wraz z towarzyszącymi mu mitami i teoriami spiskowymi. W ostatnim, decydującym o wejściu do finału meczu grupowym rundy zasadniczej, podczas organizowanych wtedy w Niemczech mistrzostw świata, gospodarze trafili na polską drużynę. Tuż przed rozpoczęciem meczu nad Frankfurtem miało miejsce potężne oberwanie chmury, przez co boisko praktycznie nie nadawało się do gry. Mimo to mecz rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem, a wyjątkowo szybcy polscy piłkarze na takim podłożu nie mogli pokazać, na co ich naprawdę stać. Mimo przygniatającej przewagi Polacy przegrali w tych warunkach 1:0, a oburzenie tym groteskowym meczem było nad Wisłą ogromne. Przegrany z późniejszymi mistrzami świata mecz oraz wspaniała postawa polskiej reprezentacji, która zakończyła turniej na trzecim miejscu, pokonując po drodze Brazylię, wzbudziły w Niemczech ogromną sympatię dla polskich sportowców. Nawet „Bild” wychwalał szybkich Polaków, a kanclerz Helmut Schmidt zaprosił drużynę na bankiet. Kontynuował w ten sposób politykę ministra spraw zagranicznych Waltera Scheela, który osobiście gratulował Polakom po meczu na Wembley. Skonkretyzowana w układzie RFN-PRL z 1970 r. polityka wschodnia przyniosła więc pozytywne efekty. Mimo to echo owych wydarzeń było w Polsce ambiwalentne, a nastroje między Polską a Niemcami Zachodnimi podczas zimnej wojny, która zdominowała również sport, zainspirowały dziennikarza sportowego Stefana Szczepełka do refleksji: „Pojechaliśmy do kraju wroga i wbrew wszystkiemu, co nam wcześniej powiedziano, na ulicach nie zobaczyliśmy Krzyżaków, nikt nie powiedział do nas »raus«. Jednak można było wyczuć atmosferę wzajemnej podejrzliwości. Czuliśmy się jak ludzie drugiej kategorii ze wschodu, jako mali Polacken [określenie obraźliwe – przyp. tłum.], którzy przypadkiem wygrali wojnę. I tylko dzięki Kazimierzowi Górskiemu i jego zawodnikom wiedzieliśmy, że nie jesteśmy drugorzędną drużyną” (Urban 2011, 128). Retoryka zimnej wojny częściowo zastąpiła dyskurs nacjonalistyczny i spór na temat niemieckiej polityki eksterminacyjnej podczas II wojny światowej. Polscy komentatorzy sportowi dystansowali się od lojalności względem systemu, w swoich tekstach unikali więc wszelkich wzmianek o „brataniu” się z drużyną NRD, która także brała udział w turnieju z 1974 r. i w rundzie eliminacyjnej spektakularnie pokonała późniejszych mistrzów świata 1:0.

Zimna wojna inspirowała jednak zachodnioniemiecką prasę do szerokiego komentowania historii polskiej sprinterki Ewy Kłobukowskiej, gwiazdy sportu lat 60. Mistrzyni olimpijska (1964) i Europy (1966) w biegu na 100 m we wrześniu 1966 r. podczas zawodów pucharu Europy rozgrywanych w Kijowie jako pierwsza kobieta nie zaliczyła testów płci. Abstrahując od etycznych i medycznych przesłanek tych testów, które przeprowadzano do 1998 r. i które w kontekście dzisiejszych dyskusji o transseksualizmie i płci wydają się anachroniczne, warto odnotować reakcje zachodnioniemieckiej prasy: choć incydent ten uznano za oszustwo względem lekkoatletycznych konkurentów, to winy nie rozpatrywano w kontekście narodowym, tylko przypisano ją komunistycznemu reżimowi. Atmosfera zimnej wojny rodziła podejrzenia względem sportowców z obozu socjalistycznego, przy czym własna strona zasadniczo prezentowana była jako ta „czysta”: „Wszystkie nasze dziewczęta są bez zarzutu!” (Wiederkehr 2007, 279).

Medialne zainteresowaniem sportem uprawianym w kraju sąsiada kontrastował brak zainteresowania nim niemieckich nauk społecznych. Dopiero od Jesieni Ludów z lat 1989/1990 i zjednoczenia Niemiec zauważalne są próby pokonania bariery językowej i budowania dialogu. Nowego napędu dodały tym badaniom Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej zorganizowane w 2012 r. w Polsce i na Ukrainie. Podczas zorganizowanej w Berlinie konferencji naukowej poświęconej polsko-niemieckiej historii piłkarskiej na wszystkie sposoby odmieniano takie nazwiska jak: Willimowski, Scherfke, Cieślik, Klose i Podolski. We wszystkich przypadkach indywidualne biografie przeplatały się z polityczną historią obu narodów. Inne inicjatywy badawcze wzięły pod lupę takie nieznane w Niemczech osobistości, jak: Janusz Kusociński, Eugeniusz Lokajski, Bronisław Czech i Stanisław Marusarz – lekkoatletów i reprezentantów sportów zimowych, którzy walczyli przeciwko nazistom w ruchu oporu.

Dzisiaj w Niemczech Klose i Podolski ucieleśniają model „dobrego”, a przynajmniej sympatycznego Polaka, trochę jak „Schimanski”, bohater telewizyjnego serialu detektywistycznego. Działający głównie na terenie Zagłębia Ruhry śledczy Schimanski bawi się wizerunkiem pochodzącego z Polski, mającego mocną głowę i żyjącego w duchu anarchistycznym przedstawiciela bohemy; cieszy się dużą popularnością niemieckiej publiczności. Walter Siebel słusznie zauważył jednak, że trzeba było 100 lat, względnie trzech pokoleń, by nazwisko Schimanski nie kojarzyło się z pejoratywnym określeniem Polacke, tylko z ulubieńcem telewizyjnej publiczności (zob. „Die Zeit” 19.11.1998).

Współczesny sport, coraz bardziej spektakularny – żyjemy przecież w społeczeństwie spektaklu – dostarcza w osobach Adama Małysza czy Roberta Kubicy postaci, które darzone są sympatią ponad granicami narodów. To samo dotyczy z pewnością także „Polonii Dortmund”. W drużynie Borussii Dortmund, mistrza Niemiec z lat 2011 i 2012, polskie trio w składzie Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski odgrywa szczególną rolę. Wyjątkowe znaczenie określenia „Polonia Dortmund” nawiązuje do czasów świetności klubu z Zagłębia Ruhry, Schalke 04, z jego licznymi zawodnikami pochodzącymi z klasy robotniczej o polsko brzmiących nazwiskach, którzy w większości pochodzili zresztą z Mazur. Schalke nazywano z tego powodu „Polacken- und Proletenklub” [Klubem Polaków i proletariuszy – przyp. tłum.]. Tego rodzaju asocjacje, nawet jeśli można by je racjonalnie zdekonstruować, wskazują na pozytywne ożywienie polsko-niemiecko dialogu sportowego. Wszyscy trzej piłkarze, gwiazdy także polskiej reprezentacji narodowej, są od lutego 2013 r. twarzami skierowanej na polski rynek kampanii reklamowej renomowanego niemiecko-amerykańskiego koncernu motoryzacyjnego Opel. W 2016 r. obchodzone będą setne urodziny śląskiego piłkarza Willimowskiego, który jako członek zarówno niemieckiej, jak i polskiej reprezentacji, stanowi wspólne niemiecko-polskie miejsce pamięci. Na tę okazję w Polsce i Niemczech przygotowywane są liczne projekty wystaw, książki i filmy. Po latach zawieszenia pomiędzy konfliktem a rywalizacją sport w erze globalizacji tworzy pole, na którym polskie i niemieckie interesy mogą się krzyżować i splatać tak, jak dzieje się to w przypadku narodowych i ponadnarodowych systemów sportu, polityki i ekonomii.

 

                                                                                                          Przekład Ilona Rodzeń

 

Bibliografia

D. Blecking, Das Wunder von Bern 1954 und Wembley 1973. Ein Spiel schreibt Nationalgeschichte, [w:] H. H. Hahn, R. Traba (red.), Deutsch-polnische Erinnerungsorte, t. 3: Parallelen, Paderborn 2012.

D. Blecking, Polen-Türken-Sozialisten. Sport und soziale Bewegungen in Deutschland, Münster 2001.

D. Blecking, Sport und „national revival“ in Osteuropa: Die tschechische Sokolbewegung als Modell, [w]: D. Blecking, M. Waic (red.), Sport-Ethnie-Nation, Zur Geschichte und Soziologie des Sports in Nationalitätenkonflikten und bei Minoritäten, Baltmannsweiler 2008.P.

Czado, M. Lubina, Wielka piłkarska rywalizacja mecze Polski Śląsk – Niemiecki Śląsk, [w:] „Gazeta Wyborcza Katowice”, cz. I (12.06.2006): http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35024,3412150.html oraz cz. II (13.06.2006): http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35024,3414927.html.

G. Debord, Die Gesellschaft des Spektakels, Berlin 1996.

D. Düding, Organisierter gesellschaftlicher Nationalismus in Deutschland (1808-1847), Bedeutung und Funktion der Turner- und Sängervereine für die deutsche Nationalbewegung, München 1984.

Ch. Eisenberg, Christiane, „English sports“ und deutsche Bürger. Eine Gesellschaftsgeschichte 1800-1939, Paderborn 1999.

E. François, H. Siegrist, Hannes, J. Vogel (red.), Nation und Emotion, Göttingen 1995.

J. Gaj, B. Woltmann (red.), Zarys historii sportu w Polsce 1867-1997, Gorzów Wlkp. 1999.

G. Gebauer, Sport in der Gesellschaft des Spektakels, St. Augustin 2002.

S. Goch, Polen nicht deutscher Fußballmeister, Die Geschichte des FC Gelsenkirchen –Schalke 04, [w:] D. Blecking, G. Dembowski (red.), Der Ball ist bunt, Fußball, Migration und die Vielfalt der Identitäten in Deutschland, Frankfurt 2010.

S. Goltermann, Körper der Nation, Habitusformierung und die Politik des Turnens 1860-1890, Göttingen 1998.

U. Herbert, Ausländer und andere Deutsche, Bemerkungen über die Vorgeschichte einer aktuellen Diskussion, [w:] U. Herbert, Arbeit, Volkstum, Weltanschauung, Über Fremde und Deutsche im 20. Jahrhundert, Frankfurt/M. 1995.

D. Hertz-Eichenrode, Sport und Politik in den deutsch-polnischen Beziehungen 1933-1939, [w:] „SportZeiten“ 2013, nr 12.

R. Jaworski, Swój do swego. Studium o kształtowaniu się zmysłu gospodarności Wielkopolan 1871–1914, Poznań 1998.

Konflikt i konkurencja, Historia relacji niemiecko-polskich w piłce nożnej, Sympozjum z okazji Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie, Berlin 29-31 maja 2012.

B. Lenz, Vereint im Verein? Städtische Freizeitkultur und die Integration von polnischen und masurischen Zuwanderern im Ruhrgebiet zwischen 1900 und 1939, [w:] „Archiv für Sozialgeschichte“ 2006, nr 46.

C. Nolte, The Sokol in the Czech lands to 1914: Training for the nation, Basingstoke 2002.

Spielbericht Deutschland gegen Polen, EM 08, http://www.em-08.info/spielplan/gruppenspiele/gruppe_b/deutschland_polen/.

D. Schulze-Marmeling (red.), Die Geschichte der Fussball-Nationalmannschaft, Göttingen 2008.

P. Ther, Schlesisch, deutsch oder polnisch? Identitätswandel in Oberschlesien 1921-1956, [w:] P. Ther, K. Struve, Kai (red.), Die Grenzen der Nationen, Identitätswandel in Oberschlesien in der Neuzeit, Marburg 2002.

T. Urban, Schwarze Adler, weiße Adler, Deutsche und polnische Fußballer im Räderwerk der Politik, Göttingen 2011.

H.-U. Wehler, Deutsche Gesellschaftsgeschichte, t. 3. Von der deutschen Doppelrevolution bis zum Beginn des Ersten Weltkrieges 1819-1914, München 1995.

H.-U. Wehler, Nationalismus; Geschichte, Formen, Folgen, München 2001.

W. Wette, W. H. Hauptmann Wilm, Über den Rettungswiderstand eines Sportoffiziers der Wehrmacht in Warschau (1940-1944), [w:]: D. Blecking, L. Peiffer (red.), Sportler im „Jahrhundert der Lager“, Profiteure, Widerständler und Opfer, Göttingen 2012.

S. Wiederkehr, Nationalismus und Systemkonflikt in der Sportberichterstattung, Das Dreieck Bundesrepublik – DDR- Polen bei der Fußball-WM 1974 (w druku).

S. Wiederkehr, „Unsere Mädchen sind alle einwandfrei“. Die Kłobukowska-Affäre in der zeitgenössischen Presse, [w:] A. Malz, S. Rohdewald, S. Wiederkehr (red.), Sport zwischen Ost und West, Beiträge zur Sportgeschichte Osteuropas im 19. und 20. Jahrhundert, Osnabrück 2007.

R. Wonser Tims, Germanizing Prussian Poland, The H-K-T Society and the Struggle for the Eastern marches in the German Empire, New York 1966.

 

Blecking, Diethelm, prof. dr hab., profesor w Albert-Ludwigs-Universität Freiburg; historyk sportu; praca doktorska: Die Geschichte der nationalpolnischen Turnorganisation „Sokół” im Deutschen Reich 1884-1939, habilitacja: Polen, Türken, Sozialisten. Sport und soziale Bewegungen in Deutschland, Münster 2001.Wybrane publikacje: Auf der Suche nach Erfolgen: Der polnische Fußball zwischen Tradition und Transformation, [w:] Ost-West, Europäische Perspektiven 4 (2013) 14, s. 251-258; Zwischen Konflikt und Konkurrenz. Deutsch-polnisch-ukrainische Fußballgeschichte (red. wspólnie z R. Trabą i L. Pfeifferem), Göttingen 2014.

 

3783