Izabela Sellmer
Literatura niemiecka w Polsce w latach 1945–1989
Proces recepcji literatury niemieckojęzycznej w Polsce od okresu powojennego do przełomu ustrojowego końca lat 80. nie przebiegał liniowo i równomiernie – przeciwnie, cechował się zróżnicowaną dynamiką w każdej z czterech faz, stosunkowo wyraźnie rysujących się z dzisiejszej perspektywy badawczej. Analiza odbioru i adaptacji dzieł literackich autorów niemieckich i – w mniejszym stopniu – austriackich w Polsce w latach 1945–1989 pozwala zauważyć w nich, z jednej strony, odniesienia do bolesnych wydarzeń niemieckiej i polskiej historii najnowszej, z drugiej – do problemów spoza pola bilateralnych napięć dziejowych.
Szkicując zmienne uwarunkowania procesów składających się na transfer literacki z Niemiec do Polski w omawianym okresie, zwrócimy uwagę na społeczne, ideologiczne i kulturowe dyspozytywy oraz sposób, w jaki osoby i instytucje pośredniczące – podejmując strategiczne decyzje przekładowe i wydawnicze – współkształtowały ówczesny i dzisiejszy proces komunikowania polsko-niemieckiego. Źródłowo niniejsza refleksja opiera się na przekładach tekstów beletrystycznych oraz – nieco na marginesie – na tłumaczeniach popularnonaukowych tudzież naukowych z zakresu humanistyki (przede wszystkim filozofii, historii, socjologii i psychologii).
Mówiąc o recepcji literatury niemieckojęzycznej, należy pamiętać, że termin ten odnosi się zarówno do tekstów powstałych w okresach wcześniejszych, jak i do dzieł napisanych po 1945 r. przez pisarzy zamieszkałych na terenie co najmniej czterech państw („co najmniej”, gdyż literatura w języku niemieckim powstaje przecież także w innych krajach): Austrii, Republiki Federalnej Niemiec i Niemieckiej Republiki Demokratycznej, a także Szwajcarii (w przypadku RFN i NRD omawiany okres rozpoczyna się oczywiście dopiero po powstaniu tychże państw, czyli w 1949 r.). O ile recepcję powojennej twórczości literackiej omówimy w dalszej części naszej syntezy, zasadnym wydaje się zamieszczenie w tym miejscu – tytułem wprowadzenia – krótkiej charakterystyki polskiego odbioru literatury starszej. Udostępniane polskiemu czytelnikowi dzieła niemieckiej tradycji literackiej zawsze musiały spełniać surowsze kryteria doboru, które m.in. z uwagi na brak niezbędnego dystansu czasowego oraz na zmienione uwarunkowania społeczno-polityczne niekoniecznie stosowano w odniesieniu do literatury najnowszej. Literatura niemiecka w Polsce co najmniej do końca XIX w. pełniła bowiem przede wszystkim funkcję komplementarną wobec literatury francuskiej. Zasadniczo tłumaczono zatem jedynie pozycje, które w istotny sposób wzbogacały kanon tej ostatniej. Były to teksty uznane za szczególnie cenne i wnoszące innowacyjny wkład do rozwoju kultury europejskiej oraz dzieła, które wzbudziły swego czasu największe zainteresowanie rodzimych autorów, wywierając tym samym znaczący wpływ na rozwój literatury polskiej – w pierwszej kolejności na twórczość czołowych polskich romantyków.
I tak – w zwięzłym streszczeniu chronologicznym – w PRL niemal brak przekładów dzieł niemieckiego średniowiecza (także np. niezwykle charakterystycznej Pieśni o Nibelungach) oraz – z nielicznymi wyjątkami – dzieł powstałych w XVI i XVII w. (epoka odrodzenia uchodziła za domenę literatury włoskiej, barok zaś – francuskiej). Nawet teksty Marcina Lutra, stanowiące fenomen niemający odpowiednika w tradycji romańskiej, tłumaczono jedynie na czysto religijny użytek polskich parafii ewangelickich, na czym zaważył zapewne ostateczny sukces kontrreformacji na ziemiach polskich. Z komplementarnie pojmowanej funkcji literatury niemieckiej wynikał ponadto niedostatek przekładów wielkich powieści realistycznych najważniejszych niemieckojęzycznych pisarzy drugiej połowy XIX w.: Theodora Fontanego, Gottfrieda Kellera czy Theodora Storma.
Do początków XX w. polski czytelnik miał okazję poznać gruntownie jedynie niemiecką literaturę lat 1750–1820 i to przede wszystkim w postaci fikcjonalnych tekstów Johanna Wolfganga Goethego i Friedricha Schillera (niewiele natomiast tłumaczono dzieł o charakterze teoretycznym, historiozoficznym czy naukowym). Zadecydowało tu przekonanie, iż to właśnie ten wycinek niemieckiej literatury zaważył na kształcie polskiego romantyzmu, nie zaś dzieła innych wybitnych przedstawicieli niemieckiego oświecenia czy romantyzmu (przed rokiem 1945 nie tłumaczono niemal wcale np. Johanna Gottfrieda Herdera, przełożono tylko nieliczne teksty Friedricha Hölderlina, Friedricha Gottlieba Klopstocka, Jeana Paula czy Christopha Martina Wielanda). Pozytywny wyjątek stanowiła twórczość Gottholda Ephraima Lessinga, udostępniona polskiemu czytelnikowi w dość reprezentatywnym wyborze najważniejszych dramatów i tekstów teoretycznych.
Sytuacja uległa poprawie w okresie międzywojennym, zasadniczo w latach 30., kiedy to przetłumaczono bardzo wiele tytułów niemieckiej literatury trywialnej i religijnej, jak również liczne dzieła liryczne Heinricha Heinego, nieco utworów niemieckich romantyków i realistów (Clemens Brentano, Adalbert Chamisso, Joseph von Eichendorff, E.T.A. Hoffmann, Paul Heyse, Gottfried Keller), a przede wszystkim ogromną ilość pozycji powstałych już w XX w. Były wśród nich powieści wojenne (np. Ernsta Jüngera, Ericha Marii Remarque’a i Arnolda Zweiga) i historyczne (np. Ludwiga Emila, Liona Feuchtwangera, Heinricha Manna czy Stefana Zweiga) oraz dzieła wybitnych autorów pierwszej połowy XX w.: Bertolta Brechta, Alfreda Döblina, Gerharda Hauptmanna czy Thomasa Manna. Publikowano również wiersze Hugo von Hofmannsthala, Stefana George, Richarda Dehmela i cieszącego się wielką popularnością Rainera Marii Rilkego. W programach wydawniczych dominować zaczęły, jak widać, teksty autorów współczesnych.
Zarysowane tu tendencje przenoszenia literatury niemieckojęzycznej na grunt polski nie uległy zmianie także i w interesującym nas okresie PRL. Większość badaczy przedmiotu wyodrębnia cztery fazy w recepcji literatury niemieckojęzycznej w okresie 1945–1989, odzwierciedlające w znacznej mierze zmienne dyspozytywy polityczno-społeczne oraz przemiany kulturowe w PRL. W pewnym uproszczeniu można przyjąć, iż mamy do czynienia z następującymi fazami: faza I, przypadająca na lata 1945-48/49, faza II – lata 1949-1956, faza III – 1956-1979 oraz faza IV – 1980/81-1989. Powyższy podział ulega modyfikacji, jeżeli literatury niemieckojęzycznej nie potraktujemy jako homogenicznej grupy tekstów. I tak – dla przykładu – o recepcji literatury zachodnioniemieckiej może być mowa zasadniczo dopiero po 1954 r., natomiast o świadomym transferze literatury austriackiej – jeszcze później. Dla celów systematyki ujęcia zachowamy jednak w poniższych rozważaniach zaproponowany schemat czterofazowy, przy omawianiu poszczególnych etapów zwracając jedynie uwagę na odmienność w polskiej recepcji literatury zachodnio- i wschodnioniemieckiej. Równocześnie zanalizujemy także w zarysie specyfikę polskiego odbioru dzieł pisarzy austriackich i – z konieczności marginalnie – szwajcarskich.
Lata 1945–1948/49
W okresie bezpośrednim po zakończeniu II wojny światowej polscy wydawcy i tłumacze funkcjonowali w sytuacji z oczywistych przyczyn dość chaotycznej i nieunormowanej, co oznaczało także zasadniczy brak ingerencji państwa w decyzje wydawnicze. Niewiele dokonano nowych przekładów (w 1945 r. nie ukazał się żaden, większość tłumaczeń z języka niemieckiego opublikowanych w 1946, 1947 i 1948 r. to wznowienia z lat przedwojennych – w sumie w tej fazie wydano 66 tytułów). Oficyny wydawnicze nie zostały jeszcze upaństwowione, mogły więc podejmować stosunkowo suwerenne decyzje i kierować się przede wszystkim gustami odbiorców masowych, wydając zatem literaturę trywialną oraz dziecięcą i młodzieżową, stanowiącą w owym pierwszym okresie 90% wszystkich publikacji niemieckojęzycznych. Ponadto działały już oficyny katolickie: Księgarnia św. Wojciecha w Poznaniu, Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy Księży Jezuitów w Krakowie, Księgarnia św. Jacka w Katowicach. Tuż po wojnie w Polsce ukazały się zatem m.in. baśnie braci Grimm, popularna Heidi Johanny Spyri, powieści Karola Maya i Vicki Baum. Pośród nielicznych nowo przetłumaczonych pozycji dwie zasługują na wyróżnienie: Łuk triumfalny Ericha Marii Remarque’a (1947) oraz Pieśń o Bernadecie Franza Werfla (1948). Ta ostatnia, publikowana później jeszcze pięciokrotnie, odniosła wielki sukces; fragmenty czytano w kościołach podczas nabożeństw majowych, a pierwsze wznowienie ukazało się już w 1949 r. Tekst Werfla, którego publikację wspierały kręgi przykościelne, odegrał zatem niepoślednią rolę w życiu religijnym polskich katolików. Jednak tylko sporadycznie odbierano i omawiano go w prasie (co istotne) jako dzieło niemieckojęzyczne, jeszcze rzadziej jako pozycję z kręgu literatury austriackiej. W środowiskach katolickich Werfla postrzegano jako pisarza chrześcijańskiego, w prasie niekatolickiej – jako przedstawiciela literatury emigracyjnej. W 1948 r. wydano jeszcze cztery powieści reprezentantów tej ostatniej (dwie pozycje autorstwa Liona Feuchtwangera i dwie – Stefana Zweiga). W późnych latach 40. paradoksalnie duży udział w ogóle publikacji przypada na niemieckojęzyczną literaturę Szwajcarii (5 tytułów) – w pozostałych trzech fazach nie stanowiła ona w żadnej mierze konkurencji dla literatury z RFN, NRD czy też Austrii.
U końca omawianej pierwszej fazy recepcji notujemy rosnące zainteresowanie kulturą niemiecką w kontekście wrocławskiego Kongresu Intelektualistów (1948 r.) oraz szerokiego oddźwięku, na jaki także w Polsce natrafiły obchody 200-lecia urodzin Goethego w 1949 r. Do Wrocławia przyjechali autorzy niemieckiego kręgu językowego, m.in.: Alexander Abusch, Bertolt Brecht, Willi Bredel, Hans Marchwitza, Anna Seghers i Friedrich Wolf oraz szwajcarski pisarz Max Frisch. Również dzięki okołokongresowym prezentacjom biogramów i publikacji intelektualistów zagranicznych, w tym niemieckojęzycznych (w numerze 34/35 tygodnika „Kuźnica” oraz w numerze 34 katowickiego wówczas tygodnika „Odra”), mógł rozpocząć się w PRL okres znacznie żywszego zainteresowania kulturą niemieckojęzyczną. W roku jubileuszu Goethego – obok artykułów w innych periodykach – opiniotwórcze wówczas czasopismo literackie „Twórczość” poświęciło niemieckiemu klasykowi specjalny numer. Zainteresowanie wzbudzała również osoba i dzieła Thomasa Manna, postrzeganego jako autorytet moralny i czołowy reprezentant demokratycznej tradycji „innych Niemiec”, koncepcji alternatywnej dla zbrodniczego projektu narodowych socjalistów. W tym czasie toczyła się kontrowersyjna debata pomiędzy Mannem a przedstawicielami tzw. „emigracji wewnętrznej” (tzn. autorami, którzy nie opuścili w okresie władzy hitlerowskiej III Rzeszy, ale i nie występowali otwarcie w roli przeciwników systemu). Polskie periodyki pierwszych lat powojennych (np. „Kuźnica, „Odra”, „Odrodzenie”) uważnie śledziły wspomnianą dyskusję, lecz do wznowienia przekładu powieści Buddenbrookowie doszło dopiero po 1949 r. Przypomnijmy, że twórczość noblisty polski czytelnik miał okazję poznawać już w okresie międzywojennym: przetłumaczono wówczas kilka opowiadań oraz cztery powieści – Królewską wysokość, Czarodziejską Górę, wspomnianych Buddenbrooków oraz pierwszy tom tetralogii Historie Jakubowe pt. Józef i jego bracia. Niemniej owo wzmożone zainteresowanie kulturowe obszarem niemieckojęzycznym wraz z pewną stabilizacją uwarunkowań politycznych po 1949 r. pozwala mówić o nowej fazie transferu kulturowego.
Lata 1949–1956
Późne lata 40. i początek 50. oznaczały instytucjonalizację polskiej aktywności wydawniczej, rozumianą jako monopolizacja państwowego mecenatu, wprowadzenie cenzury oraz proklamowanie powszechnie obowiązującej doktryny socrealistycznej, idące w parze z „kryminalizacją” innych poetyk i koncepcji literackich. Beletrystykę postrzegano w kategorii opozycji binarnych: jako postępową albo reakcyjną, burżuazyjną albo socjalistyczną. Brak recepcji twórczości pisarzy zachodnioniemieckich we wczesnych latach 50. należy postrzegać w perspektywie zimnowojennej propagandy, oskarżającej powstające w RFN utwory o nihilizm, skrajny pesymizm i agresywny militaryzm. Wyjątek stanowiła tzw. literatura chrześcijańska, ciesząca się w polskich kręgach katolickich pewnym zainteresowaniem – recenzowały ją jednak niemal wyłącznie periodyki bliskie Kościołowi katolickiemu. Tym samym odcięto polskiemu czytelnikowi na kilka lat dostęp do współczesnej literatury zachodnioniemieckiej, niespełniającej socrealistycznych warunków brzegowych.
Po 1949 r. polityka wydawnicza PRL została zatem ujednolicona, czasopisma literackie zaczęły podlegać subwencjonowaniu. W przekładzie ukazywały się przede wszystkim dzieła pisarzy emigracyjnych powstałe w okresie II wojny światowej, utwory klasyków (Goethe, Heine, Lessing, Schiller) oraz – w rekordowej ilości tytułów i wydań – twórczość autorów wschodnioniemieckich. Poszczególnym oficynom wydawniczym narzucono określoną orientację tematyczną oraz zakres działalności, eliminując tym samym wolny handel i konkurencję na rynku księgarskim. Przekład literatury niemieckojęzycznej przypadł w udziale dwóm wielkim wydawnictwom warszawskim: oficynie Czytelnik oraz Państwowemu Instytutowi Wydawniczemu (później dołączyły do nich Wydawnictwo Poznańskie oraz Wydawnictwo Literackie z siedzibą w Krakowie). Tłumaczenia literatury dziecięcej i młodzieżowej publikowały Iskry i Nasza Księgarnia, niekiedy także Książka i Wiedza, wrocławskie Ossolineum oraz Państwowe Wydawnictwo Naukowe PWN, specjalizujące się również w wydawnictwach z zakresu nauk humanistycznych. Pośród mniejszych wydawnictw drukujących przekłady niemieckojęzycznej beletrystyki wymienić należy katowicki Śląsk i olsztyńskie Pojezierze.
Przeglądając przewodniki bibliograficzne, szybko dochodzi się do wniosku, iż w latach 50. (a także jeszcze na początku 60.) polskie wydawnictwa dążyły do opublikowania niemal kompletnej bieżącej twórczości literackiej pisarzy NRD. Tłumaczono zatem przede wszystkim utwory Williego Bredla, Eduarda Claudiusa, Hansa Marchwitzy, Anny Seghers, Erwina Strittmattera, Friedricha Wolfa (notabene: pierwszego ambasadora NRD w Polsce), Arnolda Zweiga i wielu innych,a także teksty Bertolta Brechta (mimo kontrowersji wokół jego twórczości) – w większości nakładem wydawnictw PIW i Czytelnik. Trzeba dodać, że lata 50. (zarówno przed przełomową datą roku 1956, jak i po niej) przyniosły rekordową liczbę przekładów z języka niemieckiego: w 1951 r. odnotowano 54 tytuły, w 1957 r. – 62. Nakłady konkretnych pozycji ustalano odgórnie, bez związku z zainteresowaniem czytelniczym czy też mechanizmami rynkowymi. Decydujące znaczenie poza najistotniejszymi w tej materii czynnikami politycznymi oraz ustaloną przez państwo strategią wydawniczą miały tutaj deficyty zaopatrzeniowe (niedostatek papieru) oraz techniczne możliwości przerobowe. Zatrudnieni w poszczególnych wydawnictwach tłumacze i redaktorzy mogli również – jednakże w niewielkiej mierze – wpływać na wybór przeznaczonych do publikacji tytułów. Standardowym nakładem w przypadku powieści było 10 tys. egzemplarzy lub – dla publikacji w ramach popularnych serii wydawniczych – 20-30 tys. Tomiki poezji i opowiadań osiągały rzecz jasna niższe nakłady, zazwyczaj od 1-5 tys. egzemplarzy.
Zarówno twórczość niemieckojęzycznych pisarzy emigracyjnych, jak i utwory młodej literatury wschodnioniemieckiej pełniły w PRL funkcję legitymizacyjną. Zgodnie z powszechnym wówczas przekonaniem o jednoznacznie diagnostycznym charakterze literatury miały one zaprezentować polskiemu czytelnikowi „inne Niemcy”, zaświadczyć o istnieniu w niemieckiej kulturze innych niż totalitarne linii rozwojowych, a tym samym uwiarygodnić dobrosąsiedzkie relacje z NRD nawiązane bezpośrednio po 1949 r. Dzieła pisarzy emigracyjnych tłumaczono więc wybiórczo, nie oddając całego spektrum światopoglądowego niezwykle zróżnicowanego środowiska uchodźców politycznych z Niemiec hitlerowskich. Polskie wydawnictwa publikowały przede wszystkim dzieła o wymowie proletariacko-socjalistycznej (Bredel, Seghers, Jan Petersen) oraz teksty pióra autorów wywodzących się z kręgów liberalnego mieszczaństwa (Lion Feuchtwanger, Heinrich Mann, Arnold Zweig).
Sytuacja literatury niemieckiej w Polsce pierwszej połowy lat 50. uwarunkowana była w istotny sposób działalnością krytyków literackich i recenzentów zainteresowanych problematyką niemiecką. W poczytnych czasopismach i gazetach („Nowa Kultura”, „Odra”, „Przegląd Kulturalny”, „Twórczość”, „Świat”; „Trybuna Ludu”, „Gazeta Warszawska”) można było przeczytać omówienia, recenzje i szkice m.in. Romana Karsta, Jana Koprowskiego, Egona Naganowskiego, Marcelego Ranickiego, Aleksandra Rogalskiego, Wilhelma Szewczyka czy Witolda Wirpszy. Spór wokół obowiązującej doktryny socrealistycznej, który wywołało gościnne przedstawienie Matki Courage i jej dzieci w wykonaniu Berliner Ensemble w grudniu 1952 r., można prześledzić właśnie na podstawie ówczesnych publikacji prasowych. Na podkreślenie zasługuje fakt, iż polemika wywiązała się, zanim polscy czytelnicy mogli zapoznać się z przekładami najważniejszych dramatów Brechta (w 1949 r. wydano jedynie Powieść za trzy grosze). Wbrew opinii zwolenników teatralnych innowacji zawartych w koncepcji brechtowskiego dramatu epickiego (należeli do nich krytycy teatralni Jacek Frühling, Jerzy Pomianowski, Jan A. Szczepański) Brechtowi zarzucano na początku lat 50. formalizm, bezproduktywny pacyfizm, fatalizm, a nawet dekadencki naturalizm. Dyskusja wokół jego teorii i praktyki teatralnej była polemiką zastępczą, mającą kluczowe znaczenie dla późniejszego odrzucenia w PRL poetyki socrealistycznej: w 1952 i 1953 r. Brechta atakowano bowiem jako reprezentanta sztuki wykraczającej daleko poza ówczesne rozumienie dzieła literackiego. Przełomowy dla adaptacji jego twórczości na gruncie polskim okazał się rok 1954: w Warszawie i Krakowie wystawiono dwie sztuki autora (Karabiny pani Carrar i Kaukaskie koło kredowe), wydano także tomik z wyborem wierszy. Odtąd Brecht był nieustannie obecny na scenach polskich, wiele jego dramatów ukazało się ponadto drukiem (do najczęściej grywanych należą Opera za trzy grosze, Matka Courage i jej dzieci oraz Kariera Artura Ui). Rok 1956 wraz z odwilżą w życiu polityczno-społecznym stworzył możliwości zmian w polskiej polityce wydawniczej, przynosząc otwarcie na literaturę o charakterze niesocjalistycznym, w tym zachodnioniemiecką.
Lata 1956-1979
Poszerzenie kręgu pisarzy, których dzieła można było tłumaczyć na język polski, zaowocowało bardzo szybko, bo już w 1957 r., rekordową liczbą przekładów z języka niemieckiego. Udostępniono wówczas czytelnikom ponad 60 tytułów (podczas gdy w latach 1949–1956 wydano zaledwie kilka pozycji autorów z RFN), a znacząca przemiana wyobrażeń o literaturze niemieckojęzycznej, jaka dzięki temu dokonała się w świadomości polskiego odbiorcy, oznaczała wyjście poza obowiązujące dotąd ciasne kryteria estetyczne oraz wymogi natury ideologicznej. W latach 60. liczba wydawanych tłumaczeń z obszaru niemieckojęzycznej beletrystyki i humanistyki ustabilizowała się na poziomie ok. 40 pozycji rocznie.
Trzecia faza recepcji przyniosła ponadto zmianę dotyczącą literatury pisarzy austriackich: o ile wcześniej w świadomości polskiej opinii publicznej nie funkcjonowała ona niemal zupełnie jako odrębny segment pisarstwa niemieckojęzycznego, o tyle w publikacjach docierających do czytelników w latach 60., w przedmowach, omówieniach i recenzjach coraz częściej uwypuklano specyfikę tego pisarstwa. Sprzyjało temu powstanie Austriackiego Forum Kultury w Warszawie (1965 r.) oraz podpisanie pomiędzy obydwoma krajami umowy o współpracy kulturalnej i naukowej. Symboliczne znaczenie dla nowego spojrzenia na literaturę powstającą w Austrii miał w całości poświęcony jej numer czasopisma „Twórczość” z 1965 r. Franz Kafka, Rainer Maria Rilke czy Stefan Zweig nadal postrzegani byli przede wszystkim jako klasycy literatury światowej, jednak niekiedy polscy krytycy literaccy omawiali ich dzieła już w nowej, specyficznie austriackiej perspektywie interpretacyjnej. W latach 60., a szczególnie w 70. wydano w Polsce wiele dzieł pisarzy austriackich. Wśród przedstawicieli starszego pokolenia wymienić trzeba Hermanna Brocha, Eliasa Canettiego, Heimito von Doderera, Roberta Musila, Josepha Rotha i Georga Trakla. Tłumaczono również bieżącą twórczość literacką, a zatem książki Ingeborgi Bachmann, Thomasa Bernharda czy Petera Handkego. Istotne znaczenie dla tego nurtu recepcji odegrał teatr: w okresie powojennym wystawiono w PRL ponad 120 sztuk pióra dramaturgów znad Dunaju (wystawiały je zarówno największe teatry stołeczne, jak i teatry na prowincji oraz amatorskie i studenckie grupy teatralne). Wśród dramaturgów największą popularnością cieszyli się Arthur Schnitzler, Ödön von Horváth i Fritz Hochwälder. Wielokrotnie dokonywano również adaptacji scenicznych prozy Franza Kafki (także w ramach inscenizacji emitowanych przez powszechnie dostępny i popularny Teatr Telewizji). Literatura austriacka XX w., nader często problematyzująca mityczny obraz utraconej monarchii habsburskiej, a tym samym osnuta wokół bliskiego polskiemu czytelnikowi wyobrażenia o kulturowej wyjątkowości Europy Środkowej, równie intensywnie podejmująca tematykę zagrożeń cywilizacyjnych, co kwestie metajęzykowe, natrafiła w Polsce na podatny grunt, wynikający – ujmując rzecz skrótowo – z powinowactwa kulturowego oraz z podobieństw w postrzeganiu realiów historycznych.
Zasadniczy nurt transferu kulturowego koncentrował się jednak wówczas, podkreślmy, wokół twórczości autorów z NRD – z jednej – i RFN– z drugiej strony. Zainteresowanie młodą literaturą wschodnioniemiecką w latach 60. można nadal określić jako wzmożone, chociaż już nie rekordowe. Przetłumaczone na język polski zostały przede wszystkim dzieła rozrachunkowe osnute wokół problematyki odpowiedzialności współczesnych Niemiec za zbrodnie hitlerowskie i obrazujące codzienność w realiach III Rzeszy, a także narracje zawierające motywy polski, np. Młyn Levina i Litewskie klawikordy Johannesa Bobrowskiego, Aulę Hermanna Kanta, opowiadania Franza Fühmanna czy Günthera Kunerta, prozę Christy Wolf. Główny nurt polskiej recepcji twórczości Wolf przypadł na drugą połowę lat 70. (wprawdzie pierwszy polski przekład to Niebo podzielone, wydane w 1966 r., jednak dalsze utwory przełożono dopiero w 1974 i 1976 r.: kolejno Rozmyślania nad Christą T. i tom opowiadań Kota Maksymiliana nowe poglądy na życie). Taki profil wydawniczy w odniesieniu do literatury autorów z NRD wychodził jednoznacznie naprzeciw ówczesnym oczekiwaniom i potrzebom czytelniczym. Przez ok. 20 lat analizy poświęcone motywom polskim w literaturze NRD stanowiły jeden z zasadniczych obszarów badawczych polskiej germanistyki, co przekładało się również na strategie wydawnicze i preferencje czytelników.
Pierwszym pisarzem zachodnioniemieckim, wydawanym w Polsce tuż po cezurze roku 1956, był Heinrich Böll (1956: I nie poskarżył się ani słowem, 1957: Chleb najwcześniejszych lat, Gdzie byłeś, Adamie?, Niestrzeżone progi, 1959: Człowiek z nożami). Utworów bodajże żadnego innego autora z RFN nie przekładano na język polski równie często i z równym powodzeniem. Najlepsze teksty Bölla publikowało wydawnictwo Czytelnik, w ramach renomowanej serii „Nike”. Reakcja krytyków i recenzentów bywała ambiwalentna: chwalono pisarza za zwalczanie niemieckich dążeń remilitaryzacyjnych i ganiono za tendencje uznawane za nihilistyczne, niekiedy również zarzucano jego prozie niedostatek wartości artystycznych. Przyznane pisarzowi wyróżnienie w postaci Nagrody Nobla w dziedzinie literatury (1972 r.) ugruntowało pozycję Bölla jako instancji moralnej i przyczyniło się także w Polsce do wzrostu popularności jego książek (np. opublikowane po raz pierwszy w 1968 r. Zwierzenia klauna znalazły licznych czytelników i ukazały się ponownie w 1974 oraz 1987 r.).
Tymczasem jednak – po roku 1956 i do wczesnych lat 60. – w recepcji literatury RFN w Polsce trwał niejako okres nadrabiania zaległości. Tym samym już wówczas uwidoczniła się specyficzna rola, jaką literatura zachodnioniemiecka miała odtąd pełnić w PRL aż po lata przełomu antykomunistycznego. Mowa o roli barometru pozwalającego na ocenę bieżącej sytuacji politycznej, a także o funkcji narzędzia kształtującego świadomość zbiorową Polaków. Liberalizacja polskiej polityki kulturalnej zaowocowała ogromnie intensywnym dążeniem do poznania bieżących dokonań kultury zachodnioeuropejskiej, a więc także francuskiej czy amerykańskiej. Początkowo odbywało się to w sposób nieco chaotyczny (od 1957 do ok. 1960 r.), następnie systematyczny i planowy (po 1961 r.) – nie brakowało nie tylko nowo przetłumaczonych na język polski pozycji, ale także kompetentnych przedmów, posłowi, omówień i recenzji.
Okazało się, że nieprzerwane zainteresowanie polskich czytelników krajem zachodnich sąsiadów to pewna stała historyczna, niezależna od towarzyszącej mu sympatii czy nieufności. Dzięki niemu od 1957 r. począwszy, oficjalnie propagowaną wizję życia w RFN dopełniały aktualne literackie obrazy stworzone przez wspomnianego już Heinricha Bölla, Ralfa Hochhutha, Siegfrieda Lenza, Martina Walsera czy Petera Weissa. Niezwykłą popularnością cieszyły się w PRL ponadto przekłady niemieckich powieści o tematyce wojennej takich autorów jak: Heinrich Gerlach, Hans Hellmut Kirst czy Theodor Plievier oraz powieści rozrachunkowe problematyzujące najnowsze dzieje Niemiec w latach III Rzeszy. Tłumaczono zatem utwory Wolfganga Koeppena, Hansa Ericha Nossacka i Paula Schallücka. Ze zrozumiałych powodów chętnie wydawano i czytano poza tym literaturę zachodnioniemiecką zawierającą wątki polskie, np. książki Horsta Bienka, Rolfa Hochhutha czy Siegfrieda Lenza.
Zarówno pośród twórców dzieł obrazujących zachodnioniemiecką współczesność, jak i w gronie autorów powieści rozrachunkowych i wśród pisarzy poruszających trudne problemy polsko-niemieckiego sąsiedztwa należy rzecz jasna wymienić jeszcze jedno nazwisko: noblistę Güntera Grassa, czołowego autora sztandarowego literatury niemieckiej po roku 1959, kiedy to – w niemieckim oryginale – opublikowano jego powieść Blaszany bębenek. Koleje recepcji Grassa w Polsce są jednak co najmniej zaskakujące. Pierwszą pozycją udostępnioną polskiemu czytelnikowi nie był bynajmniej debiutancki Blaszany bębenek, osnuta wokół opowieści małego dobosza Oskara Mazeratha pierwsza część tak zwanej „gdańskiej trylogii”, lecz część trzecia tegoż cyklu: nowela Kot i mysz, wydana w Polsce w 1963 r.. Co więcej: przez 20 kolejnych lat (do 1983 r.) pozycja ta miała pozostać jedyną książką Grassa dostępną w języku polskim (nie licząc drugoobiegowego wydania Blaszanego bębenka z 1979 r.). Notabene, najżywiej dyskutowaną w PRL pozycją z obszaru literatury niemieckojęzycznej okazała się w ciągu owych 20 lat właśnie pierwsza powieść Grassa, niedostępna jeszcze wówczas czytelnikom nad Wisłą. Dokumentacja polskiego sporu wokół wydania Blaszanego bębenka to potężny stos wypowiedzi, opinii i polemik nacechowanych nierzadko polsko-niemieckimi uprzedzeniami i stereotypami. To ślad manipulowania opinią społeczną, prób oceny dzieła literackiego w kategoriach prawdy historycznej oraz oburzenia swobodą obyczajową niektórych partii książki. Grass zyskał sobie w Polsce zagorzałych przeciwników (choćby Jana Dobraczyńskiego, Zofię Rybicką czy Wojciecha Żukrowskiego) oraz gorących zwolenników (Bolesława Faca, Jana Koprowskiego, Adama Krzemińskiego i Marię Janion). Jeszcze przed rokiem 1989 polscy germaniści poświęcili mu kilka opracowań monograficznych oraz sporo wnikliwych artykułów naukowych (np. Norbert Honsza, Stefan H. Kaszyński, Hubert Orłowski, Edyta Połczyńska, Zbigniew Światłowski). Nie zmieniło to faktu, iż polską pozagermanistyczną recepcję kontrowersyjnego autora przed rokiem 1989 trzeba określić jako znacznie spowolnioną (poza dwiema wymienionymi pozycjami ukazał się jeszcze – w 1986 r. – wybór wierszy; pojedyncze utwory poetyckie i nieliczne fragmenty prozy udało się ponadto zamieścić w kilku antologiach). Recepcja Grassa w Polsce opierała się więc nie tyle na dorobku pisarza, ile na jego osobie.
Dyskusje wokół polskiego odbioru (dzieła) Grassa uwydatniają zjawisko, o którym trzeba przynajmniej wspomnieć, omawiając sytuację literatury niemieckojęzycznej w PRL, nie sposób bowiem przecenić roli polskich germanistów jako pośredników w procesie interesującego nas tutaj transferu kulturowego. W funkcji doradców i recenzentów wydawniczych mogli oni współkształtować i współkształtowali strategie wydawnicze czołowych polskich oficyn: poczynając od lat 70. wydawali antologie tekstów, jako redaktorzy czasopism i krytycy literaccy uczestniczyli w popularyzacji utworów pisarzy niemieckojęzycznych. Za sprawą tychże popularyzatorów oraz grona wybitnych tłumaczy literatura niemieckojęzyczna mogła – zdawałoby się – w latach 70. i 80. znajdować w Polsce coraz liczniejszych czytelników, wszak sprzyjała temu normalizacja wzajemnych stosunków nie tylko pomiędzy Polską a NRD, ale także w dwustronnych relacjach PRL z RFN oraz Austrią. Niestety, kryzys ekonomiczny i politycznych późnych lat 70. i wczesnych 80. odbił się negatywnie również na rodzimej sytuacji wydawniczej. Zachwiana została wypracowana dotychczas względna równowaga w szeroko pojętym polskim życiu literackim, co także z punktu widzenia procesów transferu kulturowego oznaczało zmienione warunki brzegowe.
Lata 1980/81–1989
Na początku lat 80. liczba tłumaczeń literatury niemieckiej na język polski spadła przynajmniej o 30%. Dla przykładu: w 1981 r. wydano zaledwie 12 tłumaczeń z literatury niemieckojęzycznej. Z przyczyn finansowych i technicznych większość wydawnictw musiała skorygować dotychczasowe plany i znacznie zredukować przede wszystkim liczbę publikowanych przekładów z literatur obcojęzycznych, chcąc zminimalizować spadek publikacji literatury rodzimej. Redukcje te dotknęły w równej mierze tłumaczenia książek autorów wschodnio- i zachodnioniemieckich. Co ciekawe: we wczesnych latach 80. niektóre niedostępne dotąd na polskim rynku księgarskim teksty tych ostatnich mogły zostać wydane mimo napiętej sytuacji społeczno-politycznej (a może właśnie dzięki tymże napięciom?). Dotyczy to np. Blaszanego bębenka (1983 r.) oraz powieści Bienka Pierwsza polka (1983 r.) i Hochhutha Miłość w Niemczech (1984 r.), a także tomików wierszy Grassa (1986 r.) i Gottfrieda Benna (1982 r.), które ukazały się – notabene – w zaskakująco wysokich nakładach. Zmieniona sytuacja wynikała z przyczyn związanych bezpośrednio z reformą naczelnej zasady kształtującej dotychczas polski rynek księgarski. Podyktowana względami przede wszystkim ekonomicznymi częściowa rezygnacja państwa z monopolistycznej roli decydenta w sprawach polityki wydawniczej oznaczała dla poszczególnych oficyn konieczność daleko idącego samofinansowania. W konsekwencji – jak wyżej – znacznie spadła liczba wydawanych pozycji, wzrosły natomiast poważnie zarówno nakłady, jak i ceny książek. Sytuacja ustabilizowała się w nowych, przypominających wolnorynkowe, warunkach ok. połowy lat 80.
I tak po 1980 r. polskie wydawnictwa publikowały głównie wznowienia oraz przekłady autorów uznawanych za klasyków XIX i XX w. Na marginesie – wznowienia stanowiły zwyczajowo ok. 15% wszystkich wydawanych tytułów, przy czym wznawiano 3 rodzaje utworów: bestsellery o ustalonej renomie, dzieła klasyków literatury światowej (np. Bertolta Brechta czy Thomasa Manna) oraz pozycje zaliczane do kanonu szkolnych lektur. W porównaniu do lat wcześniejszych po 1980/81 r. (a nawet już pod koniec lat 70.) bardzo wyraźnie zmalała liczba tłumaczeń z literatury wschodnioniemieckiej. Polski czytelnik otrzymał m.in. nowe wydanie opowiadań Volkera Brauna pt. Nieskrępowany żywot Kasta (1982), poetycką prozę Stefana Hermlina Zorza wieczorna (1982), Pobyt Hermanna Kanta (1983) oraz Wzorce dzieciństwa (1981) i Ni miejsca na ziemi (1982) Christy Wolf, z których żywszą uwagę wzbudziły jedynie powieść Kanta oraz książki Wolf. Rok 1981 rysuje się z dzisiejszej perspektywy jako punkt kulminacyjny, a jednocześnie początek spadku zainteresowania dziełami niemieckiej pisarki w Polsce. Uwaga, z jaką polska krytyka literacka i czytelnicy przyjęli Wzorce dzieciństwa, obrazujące złożoną problematykę kształtowania młodego człowieka w myśl totalitarnych wzorców zachowań i wykluczających schematów mentalnościowych, nie stała się udziałem żadnej późniejszej powieści tej autorki. Natomiast dość burzliwa debata wokół powieści Kanta wywiązała się wśród polskich publicystów i germanistów bezpośrednio po publikacji tekstu niemieckiego (1976), czyli pod koniec lat 70., wyprzedzając mocno opóźnione wydanie polskiego przekładu, który nie wzbudził już gwałtownych reakcji.
Niebagatelną rolę w transferze literatury niemieckojęzycznej w latach 1945–1989 odegrały silnie opiniotwórcze czasopisma kulturalne i literackie oraz – poczynając od lat 70. – antologie niemieckiej czy też austriackiej poezji i prozy. Szeroka paleta tych pierwszych świadczy o wielkiej różnorodności poglądowej oraz stosunkowo dużej swobodzie w wyrażaniu opinii zróżnicowanych, także krytycznych wobec rządowej polityki kulturalnej (po roku 1956). Znakomitą większość wydawanych w PRL czasopism – a nakład wielu z nich był rzeczywiście wysoki – finansował w mniej czy bardziej bezpośredni sposób budżet państwa, w oderwaniu od zasad wolnorynkowej rentowności (ok. 80%). Spore znaczenie dla popularyzacji literatury zagranicznej, w tym niemieckojęzycznej, miały następujące pisma: w pierwszym okresie powojennym (tzn. w latach 1945–1950) „Kuźnica”, „Odrodzenie” i katowicki tygodnik „Odra”, później (wydawane w różnych okresach) – „Dialog”, „Kultura”, „Literatura”, „Literatura na świecie”, „Miesięcznik literacki”, „Nowa Kultura”, „Poezja”, „Twórczość” i informujący o nowościach wydawniczych dwutygodnik „Nowe Książki”, a także pisma o zasięgu raczej regionalnym, jak wrocławska „Odra” i poznański „Nurt”. Poza przekładami literatury pięknej można tu było znaleźć recenzje, omówienia, eseje na temat m.in. utworów oraz pisarzy niemieckojęzycznych, ponadto godne uwagi felietony literackie, np. pióra Jana Koprowskiego („Odgłosy”, „Literatura”, „Tu i teraz”, „Kultura”) czy Wilhelma Szewczyka (autora poczytnego cyklu pt. „Co robią Niemcy?” – publikowanego początkowo na łamach katowickiej „Odry”, później innych pism, wreszcie krakowskiego „Życia Literackiego”). Wśród pozostałych, częściowo prywatnych periodyków, istotną rolę odgrywały pisma wydawane przez stowarzyszenia katolickie, np. „Kierunki” czy „Tygodnik Powszechny”. Natomiast czasopisma drugoobiegowe rzadko publikowały przekłady z literatur obcojęzycznych.
Dla czytelnika słabo obeznanego z literaturą danego kraju czy kręgu kulturowego szansę na pierwszy kontakt z nieznaną literaturą dają nierzadko antologie. Poczynając od lat 70. w PRL ukazało się kilka antologii zawierających przekłady beletrystyki niemieckojęzycznej: tom prozy (Nieznany cel. Antologia opowiadań RFN, pod red. Huberta Orłowskiego, Warszawa 1974) oraz poezji zachodnioniemieckiej (W cieniu Lorelei. Antologia wierszy poetów Republiki Federalnej Niemiec [do roku 1875], pod red. Stefana H. Kaszyńskiego, Poznań 1978), do tego liczne zbiory tekstów autorów wschodnioniemieckich (ok. 20) oraz 3 antologie literatury austriackiej (jak np.: W błękicie kształt swój odmalować. Antologia współczesnej poezji austriackiej, wybór i wstęp Stefan H. Kaszyński, Poznań 1972; ...tu felix Austria... Antologia noweli austriackiej XX wieku, wybór i wstęp Stefan Lichański, Warszawa 1973; Czyż jest piękniejszy kraj... Opowiadania austriackie, wybór i wstęp Stefan H. Kaszyński, Warszawa 1980).
Za najważniejszych pośredników w procesie transferu kulturowego należy uznać tłumaczy, bez których wysiłku recepcja literatury światowej byłaby niemożliwa. Spośród tych, którzy w latach 1945–1989 tłumaczyli literaturę niemieckojęzyczną na język polski, wymieńmy chociażby kilka postaci o bardzo znaczącym dorobku w tej dziedzinie. Należą do nich z pewnością: Sławomir Błaut, Jacek Buras, Sława Lisiecka, Małgorzata Łukasiewicz, Egon Naganowski, Irena Naganowska, Edyta Sicińska, Maria Wisłowska. Niemiecką poezję tłumaczyło wielu polskich poetów, np. Zbigniew Herbert, Mieczysław Jastrun, Stanisław Jerzy Lec, Julian Przyboś, Józef Wittlin. Z dzisiejszego punktu widzenia dostrzegamy, iż praktykowany w PRL system warsztatowego kształcenia młodych tłumaczy, terminujących u „mistrza”, a więc tłumacza z dużym doświadczeniem i doskonałymi umiejętnościami, w powiązaniu ze stabilną sytuacją zawodową tej grupy zawodowej (większość wydawnictw zatrudniało tłumaczy na stałych etatach) sprzyjał powstawaniu dobrych, starannie i bez zbędnego pośpiechu przygotowanych przekładów oraz pielęgnowaniu praktycznej sztuki translatorskiej. Przełom ustrojowy położył kres takiemu podejściu do zawodu tłumacza i młodsi adepci przekładu literackiego nie mieli już i nie mają szans przyswajać polszczyźnie dzieła autorów obcojęzycznych w równie stabilnych warunkach.
Niejako tytułem aneksu do przedstawionego powyżej bilansu sytuacji literatury niemieckojęzycznej w Polsce w latach 1945–1989 pozostaje jeszcze naszkicować recepcję niemieckojęzycznej literatury szwajcarskiej. W omawianym okresie wydano w Polsce ok. 40 pozycji z zakresu beletrystyki oraz ok. 30 książek popularnonaukowych. Cezur wyróżnionych w kontekście faz polskiej recepcji literatury niemieckiej i austriackiej nie widać w przypadku transferu na polski grunt literatury szwajcarskiej. W 1958 r., od momentu wystawienia Wizyty starszej pani, na polskich scenach sukcesy święciły sztuki Friedricha Dürrenmatta. Zainteresowanie wzbudził również Max Frisch. W 1959 r. wydano dzieła obu autorów i od tamtej pory, niemal aż do końca lat 70., publikowano ich książki przynajmniej co dwa lata, a nierzadko i co roku. Tym samym Dürrenmatt i Frisch stali się dla polskich czytelników symbolami literatury szwajcarskiej. Pisarzem, który najsilniej zaznaczył swoją obecność na polskim rynku księgarskim (oraz – a może przede wszystkim – na scenach tutejszych teatrów) jest Dürrenmatt: w PRL ukazało się 5 jego tytułów i aż 8 wznowień. Na drugim miejscu plasuje się Frisch (4 tytuły, 6 wznowień), na trzecim – XIX-wieczny prozaik Gottfried Keller (5 tytułów, 4 wznowienia), uważany za jednego z czołowych klasyków literatury realistycznej. Szczególnie w latach 70. publikowano w Polsce pojedyncze dzieła innych szwajcarskich autorów, jednak – dodajmy – niemalże bez echa. Najważniejszym medium recepcji w nurcie szwajcarskim okazał się teatr: i tak sztuki Dürrenmatta wystawiono w latach największej popularności tego autora w Polsce (tzn. w latach 1958–1971) aż 78 razy, natomiast Frischa – 16 razy. Niemieckojęzyczna literatura Szwajcarii nie doczekała się w PRL antologii.
Józef Flach, jeden z prekursorów popularyzacji współczesnej niemieckiej literatury w Polsce, pisał w 1897 r. o zawstydzająco małej znajomości literatury niemieckiej w społeczeństwie polskim. Zwracał uwagę, że w Polsce, głównie dzięki programowi szkolnemu, znani są tylko Goethe i Schiller, nie czyta się natomiast ani romantyków niemieckich, ani współczesnej literatury pięknej. Wypada zapytać, czy prawie 100 lat później, w 1989 r., sytuacja niemieckiej literatury w Polsce przedstawiała się inaczej? Szczególnie w odniesieniu do dzieł minionych epok twórczość pisarzy niemieckojęzycznych zachowała charakter komplementarny, natomiast najważniejszym zadaniem dzieł współczesnych autorów z Austrii, NRD i RFN, które udostępniono polskiemu czytelnikowi w latach 1945–1989, zdaje się być funkcja legitymizacyjna. Co za tym idzie: wpływ transferu literatury niemieckojęzycznej do Polski na proces komunikowania polsko-niemieckiego wynika przede wszystkim z doboru takich tekstów, które, wyciskając piętno na indywidualnych imaginacjach czytelniczych, przekazywały wzorce mentalnościowe i sposoby rozumienia świata wyjaśniające charakterystyczną linię rozwojową dziejów Niemiec oraz zawiłości polsko-niemieckich relacji historycznych, z naciskiem na okres II wojny światowej. To one właśnie odpowiadały zarówno na bieżące potrzeby polskiego społeczeństwa, jak i – co ciekawe – nierzadko równocześnie na postulaty sygnalizowane przez społeczno-politycznych decydentów (od połowy lat 50. dyskutowano w PRL niekiedy utwory wykraczające poza narzucone odgórnie ograniczenia recepcyjne). Przez ponad 40 lat okresu powojennego nie zapełniono jednak istotnych luk w transferze kulturowym, które Flach dostrzegał już u schyłku XIX w. Nadal nie przetłumaczono wielu istotnych dzieł niemieckiego romantyzmu, realizmu i ekspresjonizmu, zabrakło nowoczesnych przekładów utworów klasyków wieku XIX oraz dzieł zebranych klasyków nowego stulecia, a także nieszablonowych książek kilku autorów istotnych dla rozwoju niemieckojęzycznej literatury powojennej (Uwe Johnsona, Petera Weissa czy – o czym była już mowa – Güntera Grassa).
Bibliografia
M. Diersch, H. Orłowski (red.), Annäherung und Distanz. DDR-Literatur in der polnischen Literaturkritik, Halle – Leipzig 1983.
S. Kaszyński, Barometer und Instrument. Literatur der Bundesrepublik in Polen, [w:] H. Kneip, H. Orłowski (red.), Die Rezeption der polnischen Literatur im deutschsprachigen Raum und die der deutschsprachige in Polen 1945–1985, Darmstadt 1989.
M. Krysztofiak, Kulturgeschichtliche Nähe. Österreichische Literatur in Polen, [w:] H. Kneip, H. Orłowski (red.), Die Rezeption der polnischen Literatur im deutschsprachigen Raum und die der deutschsprachigen in Polen 1945–1985, Darmstadt 1989.
K. A. Kuczyński, Literatura Republiki Federalnej w Polsce, Łódź 1981.
K. A. Kuczyński, Między Renem a Wisłą: studia i szkice o niemiecko-polskich powinowactwach kulturalnych, Wrocław 2002.
J. Łukosz, Pasje i kantyleny. Szkice o literaturze niemieckojęzycznej, Poznań 2005.
T. Namowicz, Die komplementäre Funktion der deutschen Literatur. Vom Mittelalter bis zur Goethezeit und dem bürgerlichen Realismus, [w:] H. Kneip, H. Orłowski (red.), Die Rezeption der polnischen Literatur im deutschsprachigen Raum und die der deutschsprachige in Polen 1945–1985, Darmstadt 1989.
H. Orłowski, Distributive Rezeption. Deutschsprachige Literatur in Polen 1945–1985, [w:] H. Kneip, H. Orłowski (red.), Die Rezeption der polnischen Literatur im deutschsprachige Raum und die der deutschsprachigen in Polen 1945–1985, Darmstadt 1989.
E. Połczyńska, Der Weg zum Nachbarn. Literatur der DDR in Polen, [w:] H. Kneip, H. Orłowski (red.), Die Rezeption der polnischen Literatur im deutschsprachigen Raum und die der deutschsprachige in Polen 1945–1985, Darmstadt 1989.
E. Połczyńska, C. Załubska, Bibliografia przekładów z literatury niemieckiej na język polski 1800–1990, t. 3: 1945–1990, Poznań 1999.
M. Przybecki, Aus Dürrenmatts Heimat. Deutschsprachige Schweizer Literatur in Polen, [w:] H. Kneip, H. Orłowski (red.), Die Rezeption der polnischen Literatur im deutschsprachigen Raum und die der deutschsprachigen in Polen 1945–1985, Darmstadt 1989.
M. Sander, Katholische Öffentlichkeit. Christliche deutsche Literatur, [w:] H. Kneip, H. Orłowski (red.), Die Rezeption der polnischen Literatur im deutschsprachigen Raum und die der deutschsprachigen in Polen 1945–1985, Darmstadt 1989.
G. Szewczyk, Literatura niemiecka w Polsce. W kręgu tradycji i nowoczesności, [w:] Instytucje literacko-wydawnicze w kontaktach polsko-niemieckich. Stan i perspektywy badawcze, Opole 2000, s. 42-52.
Sellmer, Izabela, dr, starszy wykładowca w Katedrze Historii Literatury Niemieckiej Instytutu Filologii Germańskiej UAM w Poznaniu, literaturoznawczyni, tłumaczka. Rozprawa doktorska w zakresie literaturoznawstwa germańskiego: „Warum schreibe ich das alles?“ Zur Rolle des Tagebuchs für deutschsprachige Exilschriftsteller 1933–1945 (1997).Ważniejsze publikacje: Die biographische Illusion im 20. Jahrhundert: (Auto-)Biographien unter Legitimierungszwang, Frankfurt am Main 2003; Quellentexte zur deutschsprachigen Literatur und Kultur, t. IV: Von 1918 bis 1949, Poznań 2011; Wie viele Sprachen spricht die Literatur? Deutschsprachige Gegenwartsliteratur aus Mittel- und Osteuropa, (red.). von Renata Cornejo, Sławomir Piontek, Izabela Sellmer und Sandra Vlasta, Wien 2014. Przekłady tekstów m.in.: Loew Peter, Gdańsk. Przewodnik literacki, Gdańsk 2013 (tytuł oryginału: Danzig. Ein literarischer Reiseführer), razem z Magdaleną Kałużną i Tomaszem Ososińskim; von Matt Peter, Intryga. Teoria i praktyka podstępu w literaturze, Warszawa 2009 (tytuł oryginału: Die Intrige. Theorie und Praxis der Hinterlist), razem z Arkadiuszem Żychlińskim.